(…) Barbarzyńca nadchodzi z Północy: z Suwałk, gdzie urodził się 26-letni Michał Fałtynowicz, z Gdańska, gdzie studiuje, pracuje i żyje, z Białegostoku, gdzie poczciwa Książnica Podlaska im. Łukasza Górnickiego wydała jego Traktat barbarzyńcy, wcale nie bojąc się, że publikuje tomik współczesnego Herostratesa. Barbarzyńcy lgną do literatury: ci z ogrodów Herberta, czuli po Hrabalowsku (starsi nawet od czułego narratora), oczekiwani-dzicy jak u Kawafisa, poeci-rozbójnicy, jak w tradycji arabskiej Szanfary, i ci wciąż kolejni, inni, zawsze u bram imperium, w zasięgu oka, gdy wojna, rewolucja, kataklizm. Skąd tylu ich w literaturze? Co znaczy przywołanie tej tradycji dziś? Wybierając, zderzając słowa „traktat” i „barbarzyńca” Fałtynowicz wie, co robi. Koncept służy poecie do krzesania ironii, a może raczej ironiczności podszytej czuciem dramatu życia, lecz jeszcze nie jego tragiczności (…).
Jarosław Ławski